STF.
Jako że komórkowa mapa zawiodła, to z pomocą przyszedł laptop. Kilka minut wklepywania kordów i Olo dumnie zakomunikował, że możemy jechać po kesza.
Po długim spacerze udało nam się namierzyć obiekt, a potem samą skrzynkę. Pierwsze wrażenie - wow. Po otwarciu - kolejne wow! Zawartość bardzo kosztowna. Ale jak ucieszyła. Mega odwzorowanie tego keszera. Gratuluję i dziękuję!