Skrzynka w innym miejscu obecnie się znajduje.Poprostu pod kolegą zarwał się kawałek sufitu który pozostał miedzy strychem (tam gdzie była skrzynka),a pomieszczeniem.Kolega (PUG II) spadł razem ze skrzynką na dół.W sumie cud że wyszedł z tego cało.Wleżć z powrotem na górę
i zostawić skrzynkę na górze jak była ,już żaden z nas nie miał odwagi.Ale cóż my nie jesteśmy zuch chłopaki.Każdy kto mnie zna wie że nie jestem malkontentem któremu wszystko przeszkadza i który stale narzeka i nic mu się nie podoba.Przeciwnie chyba nigdy nie skrytykowałem żadnej skrzynki.Tej też nie skrytykuje.Ale powiem jakie mieliśmy odczucie ,a ile k....w poleciało to już tylko my wiemy.Aby trudniej ,aby wyżej,aby bardziej hardcorowo,chociaż miejsc w tej ruderze na skrzynkę pełno.Nie wiem kto by Miodka taszczył z powrotem jakby sobie złamał nogę.Pewnie można było zrezygnować ze zdobywania skrzynki,ale jak się idzie w ulewie pół godziny w jedną stronę a skrzynkę widać z daleka to trochę szkoda.Jak założyciel lub następny znalazca ma ochotę to niech włoży skrzynkę z powrotem tam gdzie była na początku.Nie da się??? Jak to się nie da ,oczywiście że się da!!!Nie pod każdym musi się zarwać sufit przecież i nie każdy zlatuje na dół.Jak ktoś się uprze to i na iglicy Pałacu Kultury założy ,a następny znajdzie.Pozdrawiam założyciela.