2016-03-11 15:25 mysteriis (653) - Znaleziona
W pewnym momencie już chciałem się poddać. Nie tyle z powodu tego, że nie mogłem kesza znaleźć, ale przede wszystkim dlatego, że nie mogłem do niego nawet podejść. Tego dnia po prostu prześladowali mnie "natręci" okupujący keszowe miejscówki. W tym wypadku był całe komando: u góry jegomość, który zdawało się pracuje w call center, a jednocześnie jest rozliczany za kilometrówkę pokonaną po betonowym podeście, z kolei na dole dwóch dżentelmenów na egzotycznych rejestracjach oczekujących damy korzystającej z basenu. I auto zdążyłem przestawić i po sąsiednie kesze zgarnąć i zakupy zdążyłem też zrobić w (nie)bliskim sklepie z sympatycznym owadem, a oni wciąż trwali na swych posterunkach. Po prawie 50 minutach dopiero się poddali. Dzięki za skrzynkę, była jednym z powodów wrócić na fyrtel gdzie mieszkałem za studenckich czasów.