2016-03-09 02:40 Dombie (1928) - Znaleziona
No i wreszcie!!! Po kilku przystankach w różnych miejscach Sochaczewa i przyległości, docieramy do głównego celu naszej nocnej eskapady. Nic ta nie poprawia kiepskiego humoru, jak FTF (albo kilka FTFów), albo znalezienie kesza, którego bardzo długo nikt inny nie znalazł. Ten kesz był po raz ostatni podjęty w maju 2013 roku, czyli prawie trzy lata temu! Mieliśmy naturalnie trochę obaw.
Po pierwsze, te głodne bezpańskie psy. Na szczęście, okazało się, że obszczekały nas tylko te "pańskie" psy, które (mamy przynajmniej taką nadzieję) nie są głodne. No i obszczekały nas z daleka, choć dziamgotały nawet jak już głęboko weszliśmy w las.
Po drugie, ci bardzo dziwni ludzie. Na szczęście, przezornie zaplanowaliśmy tę wyprawę na godziny dość nocne, kiedy to nawet bardzo dziwni ludzie chowają się zwykle gdzieś po swoich norkach (choć zapewne nie wszyscy, bo niektórzy przecież szukają wtedy keszy ).
Po trzecie, ten wysoki stan wód. Zabraliśmy więc wysokie kaloszki. Ściślej mówiąc JA zabrałem, bo Werrona oczywiście nie raczyła. Tyle, że Werrona w takich sytuacjach zamiast zakładać kaloszki ściąga swoje obuwie i włazi bosymi nóżętami, co udowodniła była niedawno całemu światu w Wildze. Jak się jednak okazało wysokie wody wzięły sobie wolne i do samego spojlerowego celu dotarliśmy bez jakiegokolwiek zmoczenia czegokolwiek (może z wyjątkiem lekkiego zmoczenia potem mojego liczka małą nocną przechadzką po lesie).
Po czwarte, jak coś leży trzy lata zakopane w ziemi, to różne procesy gnilno-destrukcyjne mogą takie coś lekko naruszyć. Tutaj wprawdzie rzeczywiście co nieco naruszyły, ale mimo wszystko byliśmy pełni podziwu, że:
(1) Kesz jest dokładnie na swoim miejscu (dzięki za spojlerową fotkę - bez niej byłoby niełatwo - nawet Werronie, która często mówi - ot tak, od niechcenia -tam jest kesz i tam, gdzie pokazuje przy tym palcem jest kesz .
(2) Kesz jest w stanie zaskakująco dobrym, choć jakowyś drobny serwis by nie zaszkodził .
(3) Wód jak wspomniałem nie stwierdzono (przynajmniej nie takich, które blokowałyby dostęp do kesza)
To był naprawdę dzisiejszy gwóźdź programu i właśnie dzięki temu keszowi rozpoczęło się u mnie odbudowywanie dobrego nastroju.
Ponieważ jednak dłuższa przerwa w wykrywalności trochę nadgryzła kesza zębem czasu, to zachęcamy by podserwisować co nieco skrzyneczkę, która jest w naprawdę fajnym miejscu i nadzwyczaj fajnych okolicznościach przyrody.
Dzięki wielkie za tego kesza!