Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Baszta Tatarska    {{found}} 27x {{not_found}} 2x {{log_note}} 4x  

2045585 2016-03-09 00:20 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Wczoraj w godzinach popołudniowych pojawiły się w nieodległej przestrzeni keszerskiej dwa nowe miejsca (w Piastowie i Warszawie). Zanim zdążyłem do końca pomyśleć, że pewnie za chwilę dostanę SMSa od Werrony z pytaniem, czy jedziemy dzisiaj w nocy po FTFy, dostałem SMSa od Werrony z pytaniem, czy jedziemy dzisiaj w nocy po FTFy. A ponieważ mój nastrój nadawał się tylko do tego, żeby go poprawić paroma keszami i ponieważ cenię sobie bardzo przyjaciół, na których można polegać (a nie mam ich wielu) nie trzeba mnie było specjalnie namawiać. Zaraz potem pomyślałem sobie jednak, że wcale nie mam ochoty jechać do Piastowa i Warszawy (z całym szacunkiem dla tych miejscowości) i że wolałbym na te kesze z Werroną pojechać gdzieś do lasu na przykład. I zanim zdążyłem do końca pomyśleć, że przydałby się jakiś pretekst do zmiany kierunku wyprawy i że ktoś inny mógłby zgarnąć choćby jednego z tych kuszących FTFów, zdarzył się pretekst do zmiany kierunku wyprawy, bo ktoś inny zgarnął jeden z tych kuszących FTFów.

I tym sposobem zamiast pojechać na nocną wyprawę do Piastowa i Warszawy, pojechaliśmy na nocną wyprawę do lasu. A ponieważ do lasu było przez Sochaczew, więc i tutaj się zatrzymaliśmy, bo oboje mamy tu kilka niezałatwionych spraw. Najpierw więc Werrona załatwiła swoją niezałatwioną sprawę, którą ja miałem już załatwioną (o czym z pewnością sama zainteresowania napisze tam gdzie trzeba). A potem już ruszyliśmy dalej wzdłuż Bzury, żeby dotrzeć do naszej wspólnej niezałatwionej sprawy, czyli tutaj.

Na miejscu oboje zgodnie stwierdziliśmy, że wprawdzie to nie jest jeszcze las, ale i tak jest klimatycznie. Po prawej (a w drodze powrotnej po lewej) szemrała sobie Bzura. Pogoda była idealna, a tematów do rozmów tak dużo, że zupełnie nie zauważyliśmy, kiedy z powrotem dotarliśmy do naszego dzisiejszego keszowozu.

Szkoda trochę, że taki ciekawy obiekt tak sobie niszczeje w ustronnym miejscu, ale prawdę mówiąc to mnie już zupełnie nie dziwi, że w naszym kraju większość obiektów innych niż (no mniejsza o to, co) niszczeje skutecznie. Dobrze, że choć niektórzy keszownicy honorują takie miejsca keszami, dzięki czemu inni keszownicy mogą je poznać zanim całkowicie nie zniszczeją.

Bardzo dziękuję za tę historię i pokazanie tego miejsca!