Wpisy do logu Skarb Mariana 12x 2x 17x 1x Galeria
2016-02-27 14:00 LadyMoon (5399) - Znaleziona
Gdy dotarliśmy na miejsce, to ja już miałam w głowie tylko jedno - Mc i KAWA !!!!!!!!!!!!!!!!
Guzik mnie obchodziły jakieś skrzynki, ale mototramp był napalony na Mariana mocno, więc ciągle mnie zwodził, że to już na bank ostatnia skrzynka i zaraz będzie kawa. No to poczłapałam się za nim po kesza, jako że obiekt / obiekty na horyzoncie jawiły się dość intrygująco. Musieliśmy zaczekać aż jakiś potomek/praprzodek (?) Mariana opuści do końca teren, bo coś tam mamrocząc pod nosem zataczał się nieco - ale na szczęście - zmierzał w stronę opuszczenia miejscówki.
Miało być szybko i sprawnie, czułam już smak mc-owej kawy w ustach, aż tu nagle mototramp - niedorajda strącił kesza w czeluść. I się zaczęło...
Rozpoczęliśmy więc akcję "Ratowanie pojemnika". Ale to nie było takie proste...
Drapał się mototramp po głowie jak tam zleźć, bo czeluść niestety nie wyglądała zachęcająco. Nie dość, że czarna, to jeszcze wodnista. A i drogi tak oczywistej nie było. Spróbowaliśmy od innej strony. Mototramp zlazł do innej czeluści wypełnionej wodą, stanął na małym betoniku jako wysepce i wykonując profesjonalny most z drzwi od TOI-TOI-a przedostał się w inną czeluść. Ubrany był elegancko,bo przecież zdobywał Mariana, więc rad-nierad musiał w brudną czeluść zleźć. A tam było się jak wybrudzić, oj było. Wynurzył się z czeluści i poprosił o gumowce. Pobiegłam żwawo do auta. Akcja była przednia, nawet w ferworze walki o pojemnik zapomniałam o kawie. Przyniosłam kalosze. Mototramp od razu poczuł się pewniej, jak superman. Kroczył teraz, niczym bohater, majestatycznym krokiem aż do celu. Uniósł ubłocony pojemnik i pewnym ruchem wydobył go na powierzchnię. Ja umieściłam go na właściwym w/g nas miejscu. Akcja została przeprowadzona brawurowo. Za chwilę mototramp-bohater wysunął się na powierzchnię, a ja już czekałam ze zdobytym w międzyczasie workiem na brudne kalosze. Majestatycznym krokiem zbliżył się do mnie, zdjął brudne gumowce, ubrał swoje buty, zabrał certyfikat i ruszył do samochodu. Poczłapałam się za nim z ulgą, że akcja zakończyła się wielkim sukcesem i bohaterskim czynem mototrampa, który z narażeniem swojego życia, ciała, ubrań i kaloszy ( tak ubłoconych daaawno nie widziałam) podążył dzielnie w czeluście piekielne po upuszczony pojemnik. Game over!
Chwała mu za to ! Po tym wreszcie podjechaliśmy do MC i napiłam się kawy.
Dzięki za te doznania, przygody i wrażenia podczas zdobywania. Będę długo pamiętać!