Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Rawska Ósemka #15 - Rzeczków    {{found}} 56x {{not_found}} 4x {{log_note}} 2x Photo 3x Galeria  

2041944 2016-03-05 15:40 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Prześliczne miejsce! Pierwsze dwie miejscówki, które dziś odwiedziłem (Wola Chojnata i Biała Rawska) były ciekawe, ale nie były zachwycające. Tu jest wprost bajkowo. Szkoda tylko, że tuż obok keszomiejscówki trwają właśnie prace porządkowe - pan, pani i nastolatek (zapewne ich latorośl) pracowicie karczują krzole i palą wielki ogień. W pierwszej chwili zastanawiam się nawet, czy się nie wycofać, ale po namyśle dochodzę do wniosku, że to tylko pozorne utrudnienie i że w gruncie rzeczy ich obecność może mi nawet w pewnym sensie pomóc. Poza tym - myślę sobie - nie muszę przecież na siłę podejmować kesza, a przynajmniej sobie obejrzę - o ile mi naturalnie pozwolą...

Podchodzę więc i grzecznie pytam, czy ja mogę im troszkę poprzeszkadzać i sobie wejść na teren i obejrzeć ten młyn, bo on tak interesująco wygląda, że aż się zatrzymałem z ciekawości. Pani uśmiecha się miło i mówi, że wcale nie będę przeszkadzał i mogę sobie oglądać ile chcę. Pan także ma przyjazną minę, choć wzrusza przy tym ramionami i mówi, że to wszystko spalone i właściwie to oglądać nie ma co. Tylko dzieciak ma jakiś taki dziwny uśmiech, jakby zdawał się mówić: "I tak wiem, że przyjechałeś po to coś, co jest schowane w mostku" .

Niespiesznie więc idę sobie oglądać i podziwiać. To całkiem miłe zajęcie, bo miejsce ma naprawdę bajkowy klimat. Ale muszę bardzo uczciwie przyznać, że gdyby teren był "czysty" zapewne trochę krócej podziwiałbym, a trochę prędzej przeszedł do rzeczy. Muszę jednak zachować pozory i proporcje i nie mogę interesować się wyłącznie architekturą małego mostku. Badam go zresztą tylko ocznie i z pewnej odległości mając nadzieję, że może coś tam wypatrzę. W pewnym momencie wydaje mi się, że chyba jest coś, co może być tym czymś . Jeśli się nie mylę, to jest szansa, żeby przechwycić delikwenta dość sprawnym ruchem bez większych akrobacji. Teraz muszę tylko znaleźć pretekst do tego, żeby wejść w bliższy kontakt z mostkiem - i to dwukrotnie, bo przecież później trzeba będzie kesza skutecznie odłożyć. Szansę na pierwsze ruch dostaję niemal natychmiast. W pewnym momencie cała trójka mugoli zanosi pościnane gałęzie do palącego się dużego ogniska. Wszyscy są odwróceni tyłem do mnie, mam więc przynajmniej kilka jeśli nie kilkanaście sekund, żeby komfortowo sięgnąć gdzie trzeba. Już wiem też, że moje oczy mnie nie zawiodły! Z keszem w ręku udaję się nad duży staw - obok drugiego mostku, dzięki czemu jestem całkowicie zasłonięty i mogę sobie spokojnie dokonać wpisu.

Teraz trzeba odłożyć kesza na miejsce. Wracam wolnym krokiem - w końcu jestem przypadkowym mieszczuchem, który oczarowany magią tego miejsca nie chce zbyt szybko stąd odjeżdżać! Niestety okoliczności trochę się skomplikowały, bo pan właśnie wycina jakieś krzaczory dosłownie dwa metry od mostka. Myślę sobie, że trochę idiotycznie będzie wyglądać jak sobie nagle zacznę czekać aż on pójdzie, albo zawrócę, bo coś tam. Zaraz potem jednak właśnie on ratuje mnie z opresji, bo kiedy jestem tuż przy mostku patrzy na mnie i mówi: "Trochę musi pan uważać - dzieciaki już zdążyły zniszczyć mostek. Ale jeszcze się jakoś trzyma. Sam robiłem". Rozmawiam z nim chwilę o młynie i dworze, gdzie też mam ochotę się udać, bo tam też jest kesz. No i dowiaduję się, że tam właśnie dzisiaj też sprzątają i że wiele to nie zobaczę, zresztą właścicieli i tak nie ma. Postanawiam więc (z pewnym żalem) odpuścić dwór. No ale ciągle jeszcze muszę jakimś cudem odłożyć kesza! I w tym momencie - jak na zawołanie - pan się odwraca, zgarnia pościnane gałęzie i niesie je do ognia. Znowu nikt na mnie nie patrzy i znowu mam dość czasu, by spokojnie odłożyć pojemnik dokładnie tam, gdzie był... Szczerze mówiąc cały czas się zastanawiam, czy oni przypadkiem nie wiedzieli o wszystkim i całkiem świadomie pozwolili mi wykonać całą tę "konspiracyjną" akcję .

Wielkie dzięki za pokazanie tego miejsca!