Jeeery (to po poznańsku), ilu tu ludzi ! Dzisiaj były dwa podejścia, w odstępie 4 godzin. Za pierwszym razem tłok, jak w ZOO przed karmieniem
Za drugim razem wcale nie lepiej. Już się zwijałem, gdy nagle wszystkich wcięło, nawet "Pana-szefie-nie-znajdzie-się-przypadkiem-dwa-złote-albo-jakieś-papieroski". Carpe diem, mówili starożytni. Jak na złość współpracy odmówił automatyczny ołówek. Szybkie preparowanie rysika, bazgroł w logu i chodu ... Ufff, urobiłem się
Dzięki. Pzdr, Wojtek