18 stycznia 2016 13:30
Podjęte w czasie zimowego wyjazdu do Sopot wraz z moimi drogimi kobietami...
Połowicą oraz wierną jak pies blondyną, która wcale, a wcale psem nie jest rejczel

Zaliczone w drodze na górę opery leśnej i łysej góry.
Zużyte bilety komunikacji miejskiej, stare bilety z muzeum oraz wizytówki reklamy salonu operatora komórkowego czy kartka z opakowania ziółek wkładane do kesza, nawet jeśli jest duży, uważam za przejaw chamstwa i gimbusiarstwa. Zostały wywalone bez zastanowienia ze środka. Jedynie woreczek z silikażelem się ostał, bo ma zastosowanie.
Ołówek także wypadł z woreczka na luzem w keszu, bo jego miejsce jest poza nim. Ołówki mają niemiły zwyczaj przebijania woreczków. A logobook ma być suchy i zabezpieczony.
Out: laleczka
In: duży spinacz-łapacz (taki gadget do mocowania i zawieszenia)
TFTC
Pozdrawiam, G R A B S