jakoś za łatwo poszło...
gdy wracając rowerem ok pólnocy z Gdyni wcale tego szukac nie chciałem, ale on sam i na chama sie napatoczył... a skoro prosił, to odmówić nie wolno... bo przecież autor wie, że bylismy tuz harpusem już wczesniej, jenak bez sukcesu... i okoliczne stowarzyszone ziomki dokładnie przecesalismy... ba, nawet studzienki nam sie nie oparły :D