Log entries Wąwóz przeźroczystego drogowskazu
34x
1x
0x
2015-09-13 15:26
piechurek7
(
233)
- Found it
Zwiedzając przed kilkoma dniami Płaskowyż Proszowicki nabawiłem się drobnej kontuzji. Otóż przy przenoszeniu roweru nad powalonym drzewem stuknąłem niefortunnie kolanem o ramę. Skutek odczuwam właściwie do teraz (tak nawiasem mówiąc to moje kolana powinny być już dawno na emeryturze). Z racji na wymarzoną aurę chciałem kontynuować keszerskie wojaże na północ od Krakowa aczkolwiek stan nóg na to nie pozwalał. Postanowiłem zatem wykorzystać ten dzień na wędrówkę pieszą tak, aby zgarnąć kesze przy których rower mógłby mi wyłącznie przeszkadzać. Tak oto trafiłem w rejon Iwanowic. Głównym celem były dwa multaki o kuszącej kombinacji gwiazdkowej. Pierwszego z nich udało się zdobyć przy szczęśliwej pomocy tamtejszego mieszkańca. Potem nastąpiła wspinaczka po pobliską zagadkę. W objęciach Słońca zszedłem do Doliny Dłubni by wkroczyć w lasek po drugiej stronie rzeki. Muszę przyznać, że rewelacja! Choć kompleks ten nie jest wielkich gabarytów to przyznać trzeba, że jest to idealne miejsce na spacer. Brawa dla Autorów za okeszowanie tego zagajnika.
Sam kesz to kolejna rewelacja, o której muszę koniecznie napisać słów kilka. Dojście do etapu pierwszego nastąpiło bez większych problemów co pewnie wynikało ze zbliżającej się jesieni. Nim jednak tam dotarłem mogłem delektować się kolejnymi widokami stojąc na skraju lasu przed polem kukurydzy. Ponadto ścieżka prowadziła parowem, toteż na lewo i prawo wyrastały z poziomu mej głowy drzewa. Mogłem się dzięki temu przyjrzeć tamtejszym glebom. Czy mówiłem już, że ten las jest genialny?
Przy podejmowaniu etapu pierwszego czułem, że moje życie wisi na włosku. Uparłem się jednak, toteż i tu zrezygnowałem z ubierania butów górskich. Jak widać przeżyłem choć dla bezpieczeństwa - nie polecam takiego rozwiązania. Autorki zawsze dbają o precyzyjne kordy i tu było podobnie. Na szczęście telefony Kruger&Matz posiadają dobrej jakości GPS, toteż nie kręciłem się wokół krzewów po omacku. Gdy stoczyłem się na dno wąwozu to pomyślałem że już wszystko co najgorsze za mną. Było jednak inaczej. Otóż w pewnej chwili chciałem przekroczyć parów wykorzystując ku temu powaloną kłodę. Staję więc na niej, a ono zapada się pod mym ciężarem. Na szczęście zleciałem tylko kilkadziesiąt centymetrów choć przyznać muszę, że serce skoczyło aż do gardła. Gdy pokonałem wszelkie trudności, moim oczom wyłonił się finał. Rewelacja - mogłem wykrzyknąć po raz kolejny. Drużyna MTB to klasa sama w sobie. Podziw we mnie wzbudza ilość pracy jaka została włożona w przygotowanie skrytek. Z satysfakcją wpisałem się więc do logbooka ciesząc się, że plan został w pełni wykonany! Odkryłem niniejszym kolejny urokliwy zakątek, do którego nie dotarłbym gdyby nie geocaching. Kto by pomyślał, że spacer po - z pozoru - rolniczych terenach może być tak wciągający!
Ode mnie: rekomendacja. Warto tam zajrzeć!