Wpisy do logu Lato w mieście 32x 0x 8x
2015-08-19 20:00 Dombie (1928) - Znaleziona
A kiedy już wydawało się, że ten dzień będzie jednym z tych gorzej wspominanych dni keszowych przyszło powiadomienie o nowym skarbie Werrony w Żyrardowie. Potrzebowałem odreagowania, więc na natychmiastową ekspedycję po FTFa udałem się sam licząc na to, że spotkają mnie same miłe chwile przy podejmowaniu kolejnych etapów tego multaczka i że na końcu czekać będzie na mnie śliczniutki FTFik. I tak właśnie było!!! Nie chcę zanadto spojlerować, ale nie mogę się powstrzymać przed kilkoma refleksjami z tej swoistej keszoterapii.
Pierwszy etap to zachwycający obiekt. Ma on swoje lata, a mimo to obiekt zachował się w nieskazitelnym stanie, a elementy obiektu pozwalające dzięki pewnym szczególnym właściwościom na zasadzenie tu pojemniczka pieszczą dłonie swoją jedwabistą fakturą i zachęcają do czułego, niemal intymnego obmacywania w celu poszukiwania schowka.
Droga do etapu drugiego wiedzie wśród łąk umajonych i pagórków zielonych. Spotkałem po drodze medytującego rybaka, który przywitał mnie z oddali szczerym uśmiechem i wyciągnął ze swego plecaka bochen pachnącego chleba i świeżo ubitego masła, którymi przełamał się ze mną w geście pokoju. Potem zaś ugasił me pragnienie podając dzban prawdziwego, ciepłego jeszcze mleka. A kiedy już dotarłem do etapu drugiego, nie mogłem stamtąd odejść nie napatrzywszy się na pływające wszędzie wokół nenufary i bezszelestnie sunące po wodzie, majestatyczne łabędzie.
Drogą do kolejnego etapu była szeroka aleja obsadzona kwiatami o oszałamiającym zapachu. Wokół rozbrzmiewała muzyka różnych latających gatunków, zaś u celu czekało miejsce zadumy - samotnia pozwalająca kontemplować nieopisywalny urok tego zakątka.
Jednakowoż pilno mi było do grande finale, a że dowiedziałem się tu od posłańca jak do owego miejsca dotrzeć, nie zwlekałem ani chwili i ruszyłem tajemną ścieżką wijącą się i znikającą za jednym z wielu kwitnących tu różanych krzewów. Z bliskiej oddali dobiegały głosy młodych śpiewaków, którzy swoimi nieskażonymi wiekiem głosami wychwalali piękno tego zakątka.
I oto wreszcie finał, w którym miejsce ukrycia sekretu podaje go zdobywcom niemal do ręki tak, że nie można się nadziwić jak magicznych słów musiała użyć Matka Założycielka, by stworzyć to miejsce, a właściwie kesza w tym miejscu!
No i FTF również na mnie czekał!
A kiedy brałem go do ręki zdawało mi się, że chóry niebios śpiewają pochwałę tego miejsca i wielkich czynów moich.
Dziękuję bardzo za stworzenie tej niepowtarzalnej sposobności zadumania się nad pięknem tego świata!
EDIT: PS. Chciałbym jeszcze nieśmiało dodać, że zgodnie z przewidywaniami Matki Założycielki przez całą drogę prowadzącą mnie od pierwszego etapu do finału nie mogłem powstrzymać się od naprzemiennego śpiewania psalmów pochwalnych i wygłaszania bukolik. Tak bardzo oczarowało mnie nieskończone piękno tego zakątka i znaleziona tu sielanka. Jestem pewien, że podobnie uczyni większość znanych z wrażliwych dusz keszerów, keszerek i keszerzątek...