Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Ner meandrujący    {{found}} 52x {{not_found}} 0x {{log_note}} 2x  

1843815 2015-08-17 20:20 JAsiek. (user activity4567) - Znaleziona

Ta skrzynka wisiała na mapie i wisiała i tylko mnie irytował ten jeden zielony punkt w okolicy. W końcu moja frustracja dorosła do takiego poziomu, że się wybrałam tam z JArosławem po zmroku kiedyś w marcu i okazało się, że absolutnie nie ma szans wejść na drzewo gdyż wyrasta ono z wody. Kiedyś, jak widać na zdjęciu drzewo wyrastało z brzegu. Ponieważ woda napiera na ten brzeg to z czasem brzeg się cofnął. W marcu nie było szans, trzeba było poczekać na niższy poziom wody w rzece.

Po prawie pół roku niecierpliwość sięgła już zenitu a po ostatnich suszach woda powinna być nisko. Nie zmieniło to jednak faktu, że od brzegu do pnia odległość wynosiła jakieś 4 metry. Zbadałem badylem głębokość i przekraczała półtora metra... no ale jak nie tym razem to kiedy? Nawrzucaliśmy na przeprawę jakiś kłód i gałęzi, z których każda wydawała się tak solidna jak patyczek od lodów, ale kiedy na nich stawałem to jednak wyporność drewna dawała mi szansę na szybkie przemknięcie. Buty pomoczyłem ale udało się dostać na drzewo! Kesz znalazł się szybko, wyrzuciłem go na brzeg i trzeba było jakoś wrócić. Najbardziej obawiałem się, że te pnie się pode mną zarwą, bo mimo, że drzewo wyrasta z wody to usycha. No ale krok po kroczku wróciłem do mega prowizorycznej kładki, ostrożnie stawiam stopy i nagle zaczynam się zanurzać. Nie było sensu przebierać stopami, bo kiedy podnosiłem jedną to druga zapadała się jeszcze szybciej. Złapałem się tylko pnia aby się podciągnąć ale zanim zdążyłem odzyskać równowagę byłem już w wodzie po pas. Tak, zmoczyłem gacie :|  Potem nie było już sensu przesadnie uważać, poprawiliśmy te badyle i hop hop hop po badylach na brzeg. Nie wiem czy nie skąpałbym się po raz drugi gdyby nie JArek. No cóż, w aucie miałem buty na zmianę ale nie majtki... mimo to, udało się tego wieczora zebrać jeszcze kilka keszy.

Skrzynkę z nad Neru mam chwilowo u siebie, właściciel i COG poinformowani. Kesz w bardzo dobrym stanie jak na swój wiek, w środku suchutko, nawet jest kilka fantów.

Dzięki za przygodę, na pewno długo jej nie zapomnę....