No więc to było tak, że rzucało nami na lewo i prawo żeby najpierw znaleźć punkt. Kolejne trzęsienie koordynatów było podczas szukania drzewa, które teraz wygląda nieco inaczej. Na sam koniec, w sumie na czuja pełen drgawek geologiczno-lokalizacyjnych znaleziona. Radości nie było końca, tylko że zapomniałem pisadła
Próba podpisu patyczkiem skończyła się dziurką w logbooku. Ale i tak znaleziona!