2015-06-18 00:00
mototramp
(
2201)
- Gevonden
Jedna z dwóch skrzynek, których opis (w miarę) czytałem i wiedziałem co mnie czeka.
Pierwsza próba wieczorem 18-tego, wszystko super tylko nie dopytałem Lady i byłem przekonany że drzewo jest "chude" i moją metodą pójdzie raz-dwa. A tu zonk! Normalnie Zabecze 2!
Pierwsze podejście zgodnie z logami, ponton, wodery, przebierka na pniu - wszystko bez sensu ;-)
Lepiej od razu pianka, uprząż na sobie i wio po kesza!
I tak wszystko będzie mokre.
Tak więc mając już wszystko (włącznie z procą wędkarską i nasadką 19 do zmiany kół w samochodzie jako rzutka/ciężarek) ładuję się na drzewko. Ładuję pocisk, strzał - perfekcyjny! Tylko że nasadka leci sobie między gałęziami i dalej - do wody. Sznurek był bardzo śliski (sam nie wiem co/jaki) - mimo że zamotałem ile się dało i tak się odczepiła i hop do wody.
I tu już nie pamiętam... Wiem że w nocy lina już wisiała, ale być może przerzuciłem ją nisko bez procy a później z rana dopiero walczyłem dalej?
W każdym bądź razie...
Podejście drugie - tym razem w dole od pianki + bluza (kiepski pomysł - mokra ale spoko, coś tam dała i wygodniej niż w górze od pianki).
Co mi zostało? Klucz zwykło-oczkowy 10 - do oczka (tym razem już solidnie) przymocowałem klucz no i rzucałem do skutku aż się udało. No a później jak już dotarłem do normalnej średnicy to już moja metoda i dalej powoli do góry, aż ponad Kruka.
Tu wpis, chowam logbook i na dół. Jednak logbook dziwnie ciasno wchodzi, ale nic to - spoko, trzyma się. Zjazd na linie do wody, już się biorę za odpinanie drugiego końca z drzewa a tu chlup!
Co to do jasnej? O kurka! Zatyczka od kesza wypadła! Ale jaja! No to wymałpowałem z powrotem (szczęśliwie jeszcze lina przełożona) i poprawka. Po lekkiej modyfikacji (wyciąłem zbędne fragmenty korka) i solidnym dopchnięciu trzyma!
No to zjazd do wody, graty do pontonu i do brzegu.
Bardzo fajna skrzyneczka. Jest moja miłość, a właściwie dwie naraz!
Oczywiście polecam i rekomenduję!
Dziękuję bardzo Lady za fajną wodno-drzewną przygodę! Pozdrawiam!