2015-07-04 21:38
JKZJ
(1199)
- Znaleziona
Na początku chcieliśmy podziękować za sopocki spacer, który mimo dzisiejszego upału był bardzo przyjemny. Spacer zaliczony razem z 3 letnią córeczką a dwie literki wraz ze znajomymi z Poznania, którzy wpadli na Openera. Start spod wejścia na molo ok. godz. 10. Samo molo zostawiliśmy sobie na deser. W zasadzie do literki G szło jak po sznurku. Z literką H pojawił się problem. Rzeczony budynek w remoncie. Cały zasłonięty. Nie pozostało nic innego jak przyjąć do wyliczeń jakąś cyfrę. Padło na 5 jako medianę. Potem już bez problemów aż do Opery. Po drodze w Morskim Oku podkarmiliśmy wygłodniałe sopockie kaczki. Fajne miejsce tylko trochę szkoda, że tak zaniedbane. Byliśmy przy literce K, kiedy zadzwonili znajomi. Cofnęliśmy się trochę po nich a potem już razem poszliśmy zwiedzić Operę Leśną. Kolejny punkt to niesamowite miejsce. Widok rzeczywiście wspaniały, ludzi niewiele. Chwila odpoczynku i zdając sobie sprawę, że finał może być niedaleko ruszyliśmy spacerkiem w stronę mola. Po drodze kawa i drugie śniadanie. Koło 13 trzeba było już trochę przepychać się na Monciaku. Na molo spotkała nas druga niespodzianka. Słup jest lecz prętów brak. Na szczęście zostały miejsca ich mocowania. Korzystając z przyjemnego chłodzącego wiaterku na molo trochę tam posiedzieliśmy. Sam finał zdobyty koło godziny 16. W okolice Opery podjechaliśmy już samochodem, który zaparkowaliśmy wcześniej niedaleko Wydz. Ekonomicznego. Z 15 minut krążyliśmy a po ponownym przeliczeniu prawie idealnie trafiliśmy na finał. Trzeba było tylko uważać na mrówki giganty, które strzegły terenu. Dziękujemy za przyjemny spacer. Mimo, że 4 lata spędziłem w Sopocie, to niektóre miejsca nie były mi znane. Fajnie jednak było wrócić pamięcią do kilkunastu lat wstecz. Sopot choć ma nadal swój urok to naszym zdaniem jednak utracił klimat, który wcześniej w nim panował. Cóż, takie czasy. Za spacer i wspomnienia od nas zielona jak "świecący słup zielony" gwiazdka.