Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Gorączka sobotniej nocy    {{found}} 116x {{not_found}} 5x {{log_note}} 22x Photo 2x Galeria  

1773961 2015-07-03 23:25 rekomendacja JArosław. (user activity743) - Znaleziona

W sumie nieplanowany wypad, a przeobraził się w jeden z najlepszych w całym moim keszerskim życiorysie. Czytając logi i opis skrzynki obawiałem się tego, co nas w sumie spotkało, ale na szczęście... mieliśmy szczęście i telefon do przyjaciela. Ale od początku.

Bo problemy zaczęły się już przy pierwszym etapie. Tuby po prostu nie było. Przezorny Wiktor miał jednak w swoim archiwum zdjęcie wskazówek z pierwszego etapu zrobione kilka miesięcy wcześniej. Tym samym zaczęliśmy zanurzać się w ciemne otchłanie wysokich na kilkanaście metrów sosen i innych iglastych drzew. Ich długie konary rzucały ponure cienie w świetle księżyca (prawie) w pełni. Klimatyczny to był spacer. Brakowało jedynie dobrego opowiadacza strasznych historii. Wiktor, wybacz, ale nawet nie miałem gęsiej skórki:DKiedy już odnaleźliśmy miejsce początkowe, powoli zaczynały się schody, pomimo tego, że schodziliśmy w dół jaru. Po trzecim odblasku zapadła ciemność i jedynie nieustanne brzęczenie rojów najróżniejszych owadów i muszek zakłócało niczym nie zmącony spokój lasu o zmroku. Błądziliśmy jak dzieci we mgle, schodząc, wchodząc, niuchając, zaglądając, wypatrując i modląc się z wiarą w szczęście. Długo to trwało, las stawał się co raz bardziej ciemny i duszny. Co raz bardziej osaczał. Koszulka lepiła się do skóry z powodu parnej nocy. Ciszę przerywały jedynie trzaski gałęzi i szelest liści pod naszymi stopami, a owady wciąż zaciekawione przylatywały do światła naszych latarek. W końcu, nieoceniony okazał się telefon do przyjaciela. Olo, jaką ty masz pamięć. Chwała Ci! Ważna wskazówka którą otrzymaliśmy sprawiła, że w końcu w oddali zaświecił upragniony odblask - jak wyczekiwana pierwsza gwiazdka. Dalej poszło jak z płatka i w końcu dotarliśmy do finału.

Finał... chyba leśne zwierzęta też chciały poczuć jak to jest szukać skrzynek, bo kesz leżał kilka metrów dalej. Cały wilgotny, śmierdzący grzybem (a psik!), zaniedbany niestety. Mrówki już składały niemal w nim jaja (!). Taka łódzka legenda keszingu, leży gdzieś w środku lasu, w złym stanie, trudno do niej dotrzeć. Smutne. Dlatego też...

Kesz przeszedł serwis. Już przed wyjazdem wiedziałem, że JAsiek coś przygotował, chociaż jakiś jeden odblask, bo jak słusznie mi powiedział: "nikt nie przeserwisuje tego kesza, jeśli my tego nie zrobimy". Co prawda nie pomyślał jak wykonamy niektóre rzeczy, ale efekt końcowy jest bardzo zadowalający. I mimo, że Ci mówiłem nad uchem, co mówiłem, tam na miejscu, to tylko dlatego, że imponuje mi Twoje wielkie zaangażowanie w to wszystko. Lubie trochę poszydzić. Więcej szczegółów serwisu we wpisie JAśka. Obecnie szukanie Gorączki Sobotniej Nocy to czysta przyjemność i polecam ją wszystkim, którzy jeszcze jej nie odnaleźli.

Daję gwiazdę, bo takie wypady to nie tylko kesz. To coś więcej. Coś, co jest istotą całej tej zabawy. Coś, co sprawia, że przynajmniej dla mnie (i myślę że dla moich kompanów też) to nie jest tylko +1 do statystyk i to nie jest tylko zbieranie, żeby mieć jak najwięcej, jak najszybciej. W końcu pojechaliśmy tam głównie po tę skrzynke. Na drugi koniec Łodzi. Dziękuję Wam chłopaki, że wsiedliście ze mną do samochodu i przez blisko 2 godziny łaziliśmy w zupełnej ciemności po lesie. Po pięknym lesie, tak jak Jaś napisał, zadbanym, przejrzystym, na wzniesieniach łódzkich, z jarami, górkami, z majestatycznymi drzewami. W nocy samemu bym bał się tam być. W towarzystwie, to najlepsze co mogło mnie spotkać po całym tygodniu. Bo uwielbiam rozmawiać. A w takich miejscach impulsów do opowiadań, dygresji, ważkich teorii (nie tylko spiskowych;)jest dziesiątki. I to jest właśnie wartość dodana takiej wyprawy. Wartość bezcenna. Dziękuję

Ostatnio edytowany 2015-07-04 17:02:00 przez użytkownika JArosław. - w całości zmieniany 1 raz.