Najgłupszy pomysł wyprawy keszowej. Jadąc z drugiego stawu walczyłam z piachem a idealnie kiedy dojechałam do tego stawu zaczęła się ulewa. Nie wiedziałam czy czuję się bardziej jak partyzant czy jak prawdziwy keszer. Staw ładny, skrzynka szybka... wracałam na działkę dwie godziny w deszczu rowerem...