Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Jam jest rycerz Gostl... - DOLIWA    {{found}} 44x {{not_found}} 0x {{log_note}} 1x  

1738075 2015-06-06 15:20 Kipcior (user activity1453) - Znaleziona

Zwykle staram się opisywać każdego kesza indywidualnie ale w tym przypadku będzie całościowo za całego górnego kwiatka z projektu. No wiec zacznę od tego, że bardzo dziękuję za samo utworzenie projektu, który cały czas żyje i będzie się rozrastał. To zdecydowanie pozytywne, że są takie miejsca w które można pojechać nawet 100 km i spędzić na keszowani udobrych kilka godzin albo i dlużej. Dzięki

 

Teraz o samym projekcie, a w zasadzie jego górnym "kwiatku"  o tyle podjąłem (plus kilka quizów). Zacznę od przestrogi dla przyszłych poszukiwaczy, którzy przed pierwszą wyprawą w te tereny mogą, jak ja, dojść do błędnych wniosków. Po pierwsze: nie polecam roweru. Sam planowałem przyjechać rowerem bo zwykle tak keszuję przy większych projektach w obszarze leśnym. Tym razem coś mnie tknęło i postanowiłem iść z buta - ależ to była trafna decyzja. Same miejsca ukrycia keszy jak i okolica włączając w to tzw niby drogi (poza dwiema głównymi z których jednak do keszy zostaje kilkadziesiąt/kilkaset metrów) jest ekstremalna. Nie wiem czy jest to kwestia tego okresu, bo na spojlakach wygląda to inaczej. Spodziewałem się leśnych przepraw z jakąś ściółką czy niską roślinnością. Nic bardziej mylnego. To co napotkałem można śmiało nazwać dżunglą. Pokrzywy po pas, dróg czy dróżek praktycznie nie ma, a nawet jak się trafią to i tak trzeba iść na przełaj co w tych okolicznościach przyrody łatwe nie jest. Druga sprawa: jeśli się tam wybierasz pamiętaj: dobre, najlepiej wysokie buty, długie porządne spodnie trekkingowe, i nawet długi rękaw mimo upałów. Wyprawa w luźnym odzieniu gwarantuje poparzenie 1 stopnia pokrzywami, że nie wspomnę o gromadzie kleszczy na całym ciele. Ja byłem przygotowany, co chwilę otrzepywałem ubranie i jakimś cudem nic nie znalazłem (chyba, ze coś jeszcze się objawi :)).  Sprawa trzecia: pamiętaj o zgraniu zdjęć offline. W trakcie całej wyprawy nie miałem nigdzie mobilnego internetu, a bez spojlaków sprawa przegibana. Nawet ze spojlakami nie jest łatwo bo wszystko pozarastane, ale jest jakiś punkt zaczepienia przynajmniej. Bez tego, to w gąszczu metrowej wysokości krzaczorów, pokrzyw itp szukanie tylko dla ekstremalnych keszozbieraczy.I czwarta rzecz: niech Was nie zmyli to, że kesze są oddalone od siebie o 200 m. Ja założyłem, że szybko poleci. Ale to nie trail, tutaj idzie znacznie wolniej. Z uwagi na trudny teren sam pierwszy kwiatek zabrał mi ok. 1,5 h.

Może wystarczy uwag :). Ogólnie plan był taki, żeby zebrać 3 kwiatki. Skończyło się na jednym głównie z uwagi na trudność terenu. Nawet zacząłem się przedzierać do drugiego ale w połowie drogi zwątpiłem bo im dalej szedłem tym było coraz gorzej. Stwierdziłem, że może innym razem.

Podsumowując, dzięki, ze mnie ściągnęliście w te tereny, jestem zawsze otwarty na poznawanie nowych miejsc, szczególnie gdzie kesze są w terenach pozamiejskich. Ten projekt jednakowoż uważam, za lekko przesadzony jeśli chodzi o umiejscowienie keszy. Las lasem, ale łażenie kilka kilometrów po pas w pokrzywach mnie zmęczył na tyle, że straciłem chęć  dalszej kontynuacji projektu. Być może te dolne "kwiatki" to już trochę inna bajka, niemniej o tej porze roku to projekt naprawdę dla zdeterminowanych i ekstremalnych offroadowców:)Nie wykluczam jednakowoż, że za jakiś czas tu wrócę aby kontynuować, na dzisiaj tyle mi wystarczyło i zakończyło się na łącznie 11 znalezieniach.