Genialny projekt.

Wykorzystując wolną niedzielę majówkowego weekendu (3.05) zrobiliśmy wycieczkę z zamiarem rekonesansu.

Trochę zmyliły nas różne opcje projektu na oc.pl i geocaching.com.

Zniechęciła nas porażka przy dworcu, pomimo, że komentarze sugerowały łatwy łup. Zaliczyliśmy za to bramę wjazdową, warsztat, rampę i początek stacji, a przy okazji jedną ze skrytek nie powiązaną z projektem. Skrytki były stosunkowo proste i intuicyjne.

Brama zapewniła ciekawej rozrywki, za to początek stacji pozwolił poznać nowy, ciekawy sposób maskowania.

Niestety czasu na dalszą zabawę nie wystarczyło, gdyż czekał nas powrót do Lubina.

Niemniej jednak mocno postanowiliśmy dokończyć projekt, wrażenie zrobił na nas bardzo miłe.

-------

Powrót na teren udał się 24.05

Zaczęliśmy od dworca, no i oczywiście okazało się, że skrytka podjęta tym razem bez problemu. Co więcej dokładnie z tym samym pomysłem spotkaliśmy się już kiedyś Świnoujściu.

Niestety zagubiliśmy notatki z poprzedniej wyprawy, toteż konieczne było odczytanie liczb z poprzednio odnalezionych keszy. Tym razem w okolicy kręciła się ekipa paintbolowców, ale nie było kłopotu z dyskretnym podejmowaniem. Błyskawicznie poczyniliśmy notatki na wydrukach z oc.pl i geocaching.com.

Pierwszym nowym odkryciem był schron, poszło szybko i sprawnie.

Tunel ewakuacyjny – świetna skrytka. Tu nie zawiodła nas intuicja i jako taka już znajomość sposobów ukrywania keszy Wołkiego więc poszło błyskawicznie.

Następnie tunel przy rampie, tutaj trudno było zdecydować się który peron jest trzeci, na lewo czy prawo od drugiegoTroszkę czasu nam zeszło, nieświadomie wiele razy przechodziliśmy obok kesza. Dopiero po przyczajeniu w krzakach zauważyliśmy nadjeżdżający parowóz i miejsce, gdzie zniknął w tuneluŚwietny pomysł.

Magazyn 25 poszedł szybko i sprawnie.

Magazyn 14, no tu złośliwość Wołkiego w kwestii podpowiedzi spojlera rozbawiła nas do rozpuku.

Pomnik Grenadierów troszkę kłopotliwy z winy GPSa, ale poszło jako tako sprawnie. Wielka armata kolejny raz wywołała uśmiechy na naszych twarzach.

Spalony magazyn to była bułeczka z masłem.

Bunkier dowodzenia – zgroza, zrezygnowani wróciliśmy do rowerów, ale nie darowaliśmy, weszliśmy razem z rowerami w las i zaczęliśmy od nowa. Maskowanie genialne, kesz odnaleziony dzięki intuicji, bo GPS znowu zaczął wariować. Przy okazji zajrzałem do innego bunkra, jak się potem okazało, był w nim kolejny kesz, ale nie rozpoznałem lokalizacji za pierwszym razem.

Kolejna ofiara to dom mieszkalny. Szybka i przyjemna skrytka, ze świetnym żartem.

Podobnie zbiornik na powierzchni, poszło szybko i sprawnie.

Problem pojawił się z odszukaniem schronu czerwonego kapturka, GPS szalał jak dziki, trafiliśmy chyba do mieszkania bezdomnych, zostaliśmy obszczekani przez psy. Następnie GPS zaprowadził nas do zalanego schronu, aby w końcu znaleźć właściwe miejsce. I tu właśnie okazało się, że już tu byliśmy. Sposób ukrycia pomysłowy.

Przy okazji poszukiwań znaleźliśmy sobowtóra rampy, chyba starą wersję skrzynki, wraz z całym maskowaniem. Nie wiedzieliśmy co z nią zrobić, toteż pozostawiliśmy ją na rampie wraz z aktualną.

No i w tym momencie nastąpiło wyliczenie kordów z obu projektów, gdy okazało się, że są jednakowe wysiadła mi bateria i niemożliwe stało się odszukanie finału.

Zostawiamy go na kolejny przyjazd, w planie również odwiedzenie smażalni na drodze Lubin Raszówka.

Dzięki za wspaniałą zabawę i przygodę. Pomysły świetne, projekt rewelacyjny. Wrócimy po finał :)

Mega pigułka, raczej nie ma spojlerów poza tymi co oficjalnie :)
https://www.youtube.com/watch?v=YxKeCdQsLIo