Wpisy do logu Łza Dla Cieniów Minionych - Epitafium dla Łzy 83x 0x 5x 8x Galeria
2015-05-12 21:50 Dombie (1928) - Znaleziona
A potem przyszedł czas na najlepszy kesz dzisiejszego dnia. Gdyby Samotna Pani okazała się bardziej łaskawa wybór byłby o wiele trudniejszy, ale w takiej sytuacji nie mam wątpliwości. Wszystkie kesze z tej ścieżki mają swoją magię i są znakomite, ale są wśród nich takie, które tworzą odrębną ligę, niemającą absolutnie żadnej konkurencji.
To miejsce właśnie do takich należy.
Najpierw jest wejście. Początkowo niepozorne i niesprawiające wrażenia, że jest tak bardzo wymagające. Kiedy jednak wdrapałem się na gzyms i spojrzałem w dół - zamarłem. Mimo, że obok mnie wisiała linowa drabinka, którą przed chwilą na dół zszedł Mamut, ja siedziałem na tym gzymsie jak sparaliżowany i zupełnie nie widziałem co zrobić. Z moim lękiem wysokości i sprawnością inaczej nie miałem żadnego pomysłu, co powinienem teraz zrobić. Kompletna pustka. I pewnie siedziałbym tam nadal, gdyby nie Mamut. Spokojny ale zdecydowany głos. Rzeczowe, krótkie instrukcje. "Przełóż nogę na drugą stronę". "Wysuń drugą". "Złap się tego metalowego uchwytu"... I nagle wszystko stało się oczywiste i proste. A kolejną chwilę później stałem już na dnie. No i wtedy wkroczyłem do innego świata. Z każdym krokiem oddalałem się od rzeczywistości i zagłębiałem w dźwięki, echa i pogłosy. Słyszałem swój oddech i szept docierające do mnie po wielokroć, przez długie chwile po momencie, w którym się rodziły. Zaczynały żyć własnym życiem. Ganiały się i przekomarzały ze śmiechami i krzykami. aż w końcu miało się wrażenie, że nadal żyją tu głosy i echa wszystkich poprzednich odwiedzających. Ale kiedy człowiek zamierał w bezruchu i nie wydawał żadnego dźwięku, po wielu chwilach wszystko cichło, a w uszach zaczynała tętnić i łomotać cisza.
A przy tym miejsce to jest niemal sterylne. Jest tylko trochę śmieci przy samym wejściu, ale im dalej w głąb, tym czyściej. A w drugiej komorze są już właściwie tylko dźwięki. A kiedy gasi się światło człowiek zanurza się w niemal absolutnej ciemności i wtedy dźwięki są jeszcze bardziej żywe.
To jest doprawdy nie do opisania. Trzeba tego doświadczyć własnymi zmysłami. Bo czuje się te dźwięki i tę ciszę i tę czarną i gęstą jak smoła ciemność wszystkimi zmysłami...
Wreszcie trzeba było znaleźć kesza. A ten... zniknął. Nie było go tam, gdzie miał być. Nie było po nim śladu... A potem zdaliśmy sobie z Mamutem sprawę, że kesz może być tylko gdzieś wśród tych nielicznych śmieci przy samym wejściu. W każdym innym miejscu natychmiast byśmy go zauważyli.
Był tam.
Trochę rozsypany i lekko uszkodzony, ale wygląda na to, że w komplecie.
Złożyliśmy go starannie w całość i odłożyliśmy na miejsce.
A później trzeba było wrócić na ziemię. Wszak miały być jeszcze tego dnia następne kesze. Ja jednak wiem, że długo nie będzie następnego równie nadzwyczajnego jak ten. Myślę sobie nawet, że taki kesz jak ten jest tylko jeden.
Dziękuję Lady Moon.