Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu PWGL - Latryna    {{found}} 45x {{not_found}} 0x {{log_note}} 1x  

1625997 2015-03-22 16:20 krogulec (user activity4810) - Znaleziona

Wraz z ekipą wipi2 wybraliśmy się wreszcie na PWGL. Pierwszym keszem miał być Dezerter, ale ponieważ ktoś zajął jedyne pobliskie miejsce do parkowania, to pojechaliśmy dalej i zaczęliśmy od Ujęcia wody. Nie bardzo nawet patrzyłem na współrzędne, tylko zaglądnąłem od razu w pewne miejsce, a tam - kesz. I od razu muszę przyznać Niebieski Order, bo kesz oprócz tego, że fajnie pomyślany i wykonany, to jeszcze mnie po prostu rozczulił . Następnie udaliśmy się do Jednoosobowego schronu i potem dalej i dalej w głąb poligonowych terenów. Pogoda była wyśmienita (mimo innych zapowiedzi) i jazda keszowozem po zdziczałym poligonie dostarczyła nam wiele frajdy. W zasadzie wszędzie dojechaliśmy w pobliże keszyków, za wyjątkiem Strzelnicy, do której dotarliśmy po trzystumetrowym "spacerze" przez nasypy, krzaki i inne przeszkody terenowe. Kesze super (posypie się trochę gwiazdek) i cieszę się, że udało się tu wybrać zanim teren zostanie zamieniony w osiedla - a widać już w wielu miejscach mniej lub bardziej zaawansowane działania developerskie . Ku mojemu zdziwieniu udało się nam odwiedzić wszystkie skrytki z serii i odnaleźć (prawie) wszystkie kesze. Wyjątkiem było Wzgórze poligonowe, gdzie kesz został wprawdzie znaleziony (albo raczej maskowanie), natomiast właściwego pojemnika nie było. W związku z tym zabrakło nam jednej liczby do rozpracowania finału, ale byłem tak zadowolony z wizyty na poligonie, że nawet się tym nie zdenerwowałem . Ostatnim punktem naszej wyprawy - zamiast pierwszym - okazał się Dezerter. Kesz tak fajny, że nawet nie wiem jak o nim napisać. Pochwalę się tylko, że finałowy etap podjąłem osobiście, sam, gdy wszyscy pozostali stwierdzili, że się nie da bez kaloszy . Podsumowując był to jeden z lepszych naszych keszerskich wyjazdów. Po raz kolejny też jestem pod wrażeniem zarówno pomysłowości założycieli, jak i nakładu czasu i pracy potrzebnych do przygotowania takiej atrakcji. Bardzo dziękuję za wszystkie kesze i serdecznie pozdrawiam.