Wpisy do logu WIO na piwo #23
33x
32x
6x
2015-03-08 02:00
ronja
(
17307)
- Uczestniczył w spotkaniu
Hello,
Bardzo czekałem na to spotkanie, mimo spraw, które mocno determinują w ostatnich miesiącach moje poczynania. Świetne spotkanie w odpowiednim miejscu i czasie, zorganizowane przez odpowiednich ludzi. Jak przystało na zimowe WIO było ciepło i słonecznie Bardzo mi się podobał stres malychluków, pozorny spokój PrezesaKilera i ogólne rozbawienie w izolatce
To była nieplanowana atrakcja - zresztą, spodobała się wszystkim dotkniętym nią. Ogólny harmider, jazdy na tematy poboczne i totalny luz. Dobry początek imprezy, a potem spokój lasu. Bardzo sympatyczny projekt leśny, taki typowo keszerski, jak za dawnych czasów, bez udziwnień i zbędnej filozofii, dostępny dla każdego, a przede wszystkim dla rodzin z dzieciakami. Widać było, że świetnie się czuły w temacie. Dobrze było wyjść na trasę na samym końcu. Mogliśmy przejść się z organizatorami, pogadać, dowiedzieć się więcej o genezie projektu i pomysłach, przegadać różne sprawy. Ludzi przyjechało mnóstwo. Sporo ciekawych rozmów, ale i brak integracji ze strony "czwartego stołu". Widać niektórzy woleli własne towarzystwo - w końcu impreza otwarta, czyli takie 'open' - można robić po swojemu. Furorę zrobiło słowo kozoentuzjasta" (dosłowny ang. 'goat enthusiast', kontekstowy pominę). Dlaczego ? Jedna ekipa przywlokła na spotkanie kozę z leśniczówki. Mało to odpowiedzialne było, bo przy ognisku latały dzieciaki i pies, a sprawcy - być może dobrego w swym mniemaniu dowcipu - nie za bardzo zdawali się tym przejmować. Brakowało tylko, by koza - roboczo nazwana Helenką (za pewnym utworem NAS, który z mety nam się nawinął na uszy) - kogoś tryknęła mocniej, niż trzeba. Ciekawe, czy wtedy nadal by to był super pomysł z jej przywleczeniem ? W końcu, podobno, ktoś jednak zmądrzał i odprowadził ją gdzie trzeba. Kogoś dobrzy ludzie ratowali wzorem do kordów Finału, ale jak czytam logi, to cichutko. Nawet zwykłe 'dziękuję' przez gardło nie przeszło, bo nie honor tak publicznie przyznać się do kuchy. Szkoda, że do finiszu imprezy tak mało nas zostało przy ognisku. A, zapomniałem - podobno na spotkaniu był keszer o tajemniczym nicku 'wszystkich'. Gdzieś tam w ciemnościach dane nam było usłyszeć, jak ktoś cichutko witał/żegnał się z nim, a potem nagle zrobiło się pusto przy "czwartym stole". Zastanawialiśmy się, czy 'wszystkich' gdzieś nie zaginął, nie stała mu się jakaś krzywda. Nikt człowieka jednak nie widział, nie słyszał o nim, więc daliśmy spokój. I słusznie, bo chło-ptacy (to oni w kategorii "Wejście roku w OCPL" są moimi faworytami) rozpoczęli swe opowieści. A było czego słuchać, oj było. I będzie, bo zrobią WIO nad Notecią. Nie dopisały sowy. Siedziały gdzieś tam w lesie i pohukiwały szyderczo, a miały być przy ognisku
Wilki niby też, ale z nimi wiadomo - łażą, jak chcą. I tak było mistycznie - niektórzy nawet zaliczyli później jakieś translokacje i transcendencje. Widać bez nich nie mogą żyć, ale to już ich problem. Dzięki za zaproszenie, dobrze było z Wami się spotkać. Pzdr, Wojtek