Yhm, za pierwszym razem po kilku chwilach poszukiwań poszlismy do innego kesza, by przeczekać kogoś w samochodzie. Za drugim razem po nieudanym wypchnięciu innego kolesia z zaspy (ktoś go wyciągnął drugim samochodzem) mogliśmy poszperać... ja już miałem odpuścić, ale lavinka w końcu znalazła.