Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Kobiety Mojego Dziecinstwa    {{found}} 63x {{not_found}} 16x {{log_note}} 15x  

1554733 2015-01-14 18:27 martwamewa (user activity936) - Znaleziona

To będzie najdłuższy wpis w historii (mojej). Zaczynając od wskazówek. Podobał mi się patent że wskazówkami. Ogólna uwaga to, że wszystkie są na swoim miejscu. Czyli jeśli ktoś nie znalazł - niech szuka. Na dowód, zrobione zdjęcia wszystkich wskazówek:) 13 stycznia Nr 1: tak to to drzewo, serio. Tu trzeba przyznać, że po chwilowym zwątpieniu i po krótkiej przerwie na inną skrytkę, na szczęście dało się znaleźć wskazówkę. Można szukać teorii spiskowej, ale rozwiązanie jest prostsze. I jest to patyczek a nie żyłka. 30 minut. Nr 2:tak to to drzewo, serio (wiem że się powtarzam). PS: Czy na tym zdjęciu nie ...? Czas 30 sekund. Nr 3: czas spędzony - 1 godzina. Na czym polegała trudność? Otóż jak się spojrzy na zdjęcie - dziupla jak dziupla. Tyle że głęboka na metr. I wąska na 5 cm. I proszę sobie wyobrazić wzdłuż tego pnia wąską szczelinę gdzie troszkę widać. Trzeba nie lada wyobraźni, żeby widząc przez tę szczelinę czubek patyczka, wystający zza próchnicy, widzieć w nim wskazówkę. A potem blisko godziny żeby za pomocą prymitywnych narzędzi z epoki kamienia łupanego (patrz inne patyczki) z jednej strony przesuwać patyczek, z drugiej zaś strony podważyć spróchniałe fragmenty pnia. I jeśli w kronice policyjnej ktoś przeczyta, że zakapturzony osobnik maltretował drzewo przy pomniku - to nie ja. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć że była to już z 50 minuta, na etapie dwóch patyczków, blisko efektu końcowego. Nikt przecież rozsądny w takiej sytuacji nie przerwie skomplikowanej operacji. I czuję, że stoją tak z minutę, jakieś 20 metrów dalej, przypadających się mi. I jak już mi się prawie udało, to w przypływie szczerych chęci:... Ja: pewnie chcecie wiedzieć co robię? Oni: tak Ja: szukam wskazówki w ramach takiej zabawy co się nazywa geocaching. Fajna (?! - w deszczu i błocie - przypis autora) zabawa. Zaraz jak wyjmę, to wam pokażę. Oni: uciekli Ja: smutno mi się zrobiło ale za chwilę, po wyjęciu, humor wrócił. Nie chcąc narażać na dodatkowe atrakcje następnych poszukiwaczy, patyczek został umieszczony dużo bliżej dziupli. No chyba że w zamyśle autora jest by wszyscy się tak szampańsko bawili. 14 stycznia Skrytka finałowa. Okolica mało ciekawa, zgodnie z tym co mówili poprzednicy. Sposób ukrycia mało higieniczny (oślizgły, ubłocony worek) z rozsypującym się wiaderkiem w środku. Czas 30 minut. Pozdrowienia dla Pana na rowerze, który przedłużył mi poszukiwania o dobre 20 minut, krążąc wokół czujnie (kółka). Za drugim kółkiem znalazł przypadkiem (?! - przypis autora) czapkę i spadł z roweru. Próba przeczekania nie powiodła się. Za jakiś czas, przypadkiem (?! - przypis autora) przejeżdżał koło mnie. zatrzymał się i spytał czy nie szukam czapki bo znalazł. A ja że nie i że szukam czegoś innego (bez użycia sformułowań niebezpiecznych takich jak skrytka i geocaching - efekt przygody przy wskazówce nr 3 - zacznie też uciekać i jeszcze dodatkowo krzyczeć po nocy).I bach - wyjmuję latarkę i czeszę zajadle światłem po ścieżce. Odjechał. Upewniwszy się 2 razy, że jednak zniknął na dobre, wracam do właściwych i owocnych poszukiwań. Koniec. Tftc.