Pfff chłopaki wykosili kesza a ja się nawarowałem w jego okolicach dobre 40 minut (ludzie przychodzą tu karmić ptactwo) bez rezultatu. Niestety mimo, że widziałem skrzynkę, to podjąć mi się jej nie udało. Na dokładkę ześliznąłem się po zaszronionej skarpie, przez co straciłbym telefon
Skubaniec wypadł mi z reki, sturlał się na dół i wśliznął dobre dwa metry na lód. Ledwo go sięgnąłem łopatką.