Miejsce bardzo ciekawe. Pomimo, że byliśmy zaopatrzeni w latarki, to żeńska chyba bardziej odpowiedzialna część drużyny wybiła nam z głów chodzenie po podziemnych korytarzach. Kesza zaliczyliśmy w mocnej 9-osobowej ekipie nordjanków, ognistych sandałów i glivków.