Mogę rzec to samo: w nocy robiłem podejście numer trzytysiącesiedemsetosiemnaście do Małego Powstańca i później podjechałem tutaj. A że był środek nocy to mogłem grzebać do woli. I nie znalazłem. Ale gadałem dzisiaj z cozą, gdzie schował ten kesz. I wychodzi na to, że teraz trzeba lekko bardziej wariantowo pomyśleć.