Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Most Głuszynka #02 Topolnik    {{found}} 71x {{not_found}} 1x {{log_note}} 6x Photo 1x Galeria  

1468359 2014-10-08 20:08 rekomendacja rredan (user activity7355) - Znaleziona

Most nr 2 zamierzałem dzisiejszego wieczora odpuścić, bo rzut oka na mapę kazał przypuszczać, że teren nie jest najłatwiejszy. Po znalezieniu OP8520 miałem jednak chwilę i pomimo ciemności zdecydowałem się spróbować. Z keszowozu pokazało niecałe 200 metrów więc poszedłem, jak się okazało ze złej strony, drogę zastąpiła stroma skarpa, a potem płot i tablica informująca o terenie prywatnym i groźnym psie. Po powrocie zdecydowałem wracać którędy przyjechałem i sprawdzić dojście z drugiej strony. Tu już lepiej - 60 metrów. Ale znów skarpa, po chwili znalazłem dogodne miejsce ale w dole zaświeciły mi ślepia. Kłet, kejter? Zdecydowanie kejter i to spory, a obok kucający z ćmikiem jegomość postury rasowego karka. Chwilę pościemniałem, a oni wstali i poszli w stronę osiedla. Gość rzucił tylko nienawistne spojrzenie, pewnie w rewanżu za świecenie po oczach ale spokojnie odszedł. Po chwili do kordów miałem już tylko 15 metrów ale już wiedziałem, że skrzynka jest po drugiej stronie. Trzeba było przeczytać wcześniej opis, a przynajmniej spojrzeć na zdjęcia satelitarne. Znalazłem waypoint z kładką, potem ją samą i dawaj na drugą stronę. Chwila zawahania, czy aby nie wchodzę na teren tego samego gospodarstwa od płotu którego odbiłem się przed chwilą ale co tam - na pewno można śmiało wchodzić skoro jest tyle znalezień. Kiedy doszedłem do połowy ze skarpy zbiegło coś, co wyglądało jak Szarik, Cywil i pies Baskerville'ów w jednym, a gdzieś z góry odezwał się głos samego Himilsbacha. Jak to się stało, że się utrzymałem na przeprawie nie mam pojęcia. Powiedziałem coś o pomyłce, zabłądzeniu, wydukałem jakieś przeprosiny i zadeklarowałem odwrót. Wtedy głos złagodniał, usłyszałem zaproszenie na górę i po krótkiej rozmowie między innymi na temat tego skąd wracają ryczące nad naszymi głowami "eFy" poznałem Waldka spod znaku Raka, a więc miłującego światowy pokój. Jako osobnik uznany za pasjonata kontemplującego piękno przyrody miast penera juchcącego ryby uzyskałem przyzwolenie na zwiedzenie obiektu. Wtedy po kesza poszedłem już jak po swoje. Znakomitość, co w komplecie z przypomnianą ciekawą historią i przygodą daje rekomendację. TFTC!