Pierwsze podejście - bez powodzenia. Późnowieczorna akcja. Warunki idealne. Zimno, pusto, lekko przymglone powietrze i uliczne lampy w kontrze, oślepiające potencjalnych nocnych gości na Bulwarze. Wykopaliśmy dziurę tuż "pod kominem" - z pół metra głęboką, wykop przesondowaliśmy jeszcze wgłąb bardzo delikatnie (żeby przypadkiem nie naruszyć skrzynki) drutem do swetrów (cienki, o dobrej "rozdzielczości"
). I NIC. W ziemi sporo kamyków i kawałków szkła - trzeba uważać "macając" palcami. I ciekawe - jest tam ta skrzynka, czy już jej nie ma. A pytanie do założyciela - tuż przy "kominie" czy może trochę w kierunku Wisły? A może trzeba się wkopać po pas?