Nie wytrzymalismy i wróciliśmy by ponownie szukać Czarnego Stefana. Znów przez godzinę buszowalismy w krzakach niby przy brzozowym mostku, okazało się, że to zupełnie nie w tym miejscu. Zrezygnowani juz prawie na odchodne przeszakalismy okolice i nagle olsnienie to musi być tu i faktycznie Czarny Stefan ujarzmiony. Założycielu wielki szacun za pomysł.