Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Dungeons med tegel    {{found}} 76x {{not_found}} 0x {{log_note}} 0x  

1429574 2014-09-06 12:45 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Wszystko zaczęło się od niewinnego mejla z zapytaniem o pewnego - dość... hmmm... szczególnego mobilniaka. Ponieważ lubię kesze inne niż zwykłe - quizy, mobilniaki i inne takie dziwadła - staram się właśnie takie umieszczać na liście potencjalnych celów do zdobycia, kiedy nadarza mi się okazja do poszukiwania skarbów. Teraz taka okazja się wydarzyła, ponieważ znalazłem się służbowo w Trójmieście i tak się złożyło, że w środku służbowego programu znalazł się weekend. Dlatego zainteresowałem się w pierwszej kolejności wspomnianymi wcześniej dziwadłami i w rezultacie tego zainteresowania nawiązałem kontakt z Lady Moon, który zaowocował zaplanowaniem sobie soboty pełnej wrażeń.

Wrażenia rozpoczęły się wczesnym rankiem, czyli o 12.30, bo jak się okazało Lady Moon - równie chętnie jak ja - wpisuje na czarną listę wszystkich tych, którzy uważają, że dzień, który zaczyna się o 8.00 czy innej równie barbarzyńskiej porze można uznać za miły i przyjemny.

Trzeba tu również powiedzieć, że kiedy w trakcie rozmowy dotyczącej wspomnianego już mobilniaka przyznałem się Lady Moon, że na sobotę planuję "zaliczenie" geościeżki kalwaryjskiej w Wejherowie, a na niedzielę jakieś tam kesze w Gdańsku, usłyszałem po drugiej stronie słuchawki przepełnione smutkiem, wyrzutem i szczyptą chęci mordowania pytanie "A dlaczego nie Gdynia?"

Ponieważ posiadam ślady instynktu samozachowawczego czym prędzej zastąpiłem sobotnie plany dotyczące wejherowskiej ścieżki sobotnimi planami gdyńskiej ścieżki. Oczywiście pomyślałem sobie przy tym coś w rodzaju "Dżizas, co ja robię, przecież ja nie włażę pod ziemię i nie tylko", ale tylko pomyślałem...

Te właśnie okoliczności doprowadziły do tego, że o 12.45 w sobotę dnia o wielce wymownej dacie 6 września znalazłem się sześć stóp pod ziemią (a może więcej) tuż obok jaęxn (to słowo jest zakodowane). I ku mojemu zdumieniu nie tylko nie żałowałem, ale nawet mi się tam spodobało.

Spodobał mi się korytarz - choć podróż była niełatwa ze względu na gabaryty (moje i korytarza).

Spodobał mi się keszyk - bo pięknie zamaskowany, choć od razu wiedziałem gdzie jest.

Spodobało mi się wszystko to, co było sześć stóp pod ziemią, choć to, co było na powierzchni było okrutnie smutne i zdewastowane - dokładnie takie, jak to opisuje Lady Moon...

Dziękuję za to miejsce, i za to, że zdołałem wleźć do tej dziury...