Udało się, choć Anioły w postaci wikarego, czujnie leciały w moją stronę. Poza tym nie miałem nic do pisania, ale pomogła mi starsza pani w kościele, pożyczając ołówek. Dziękuję tej pani, chociaż nie miała pojęcia, co tam sobie wpisuję. Powiedziała tylko \"a zanotuj sobie co tam masz do zanotowania, skoroś taki pilny\". I wróciła do wyklejania jakiejś kościelnej gazetki.