Ufff... znaleziona. To był długi spacer. W ulewnym deszczu, a i w lesie jakoś ciemno było w czasie pluchy. Trochę nas GPS przeciągnął po krzakach, trzy razy karkołomnie przekraczaliśmy jakiś strumień... (blair witch project)... w końcu okazało się, że dojście może być gładkie i przyjemne, jeśli tylko właściwie skręcić. Dzienniczek uzupełniony. Trade - out: czerwona kostka do gry, in: bieszczadzki dusioł na wszelakie szczęście. Skrzynka trzyma się dobrze, solidnie, wielowarstwowo opakowana. W drodze powrotnej o dziwo wyszło słońce...
Obrazki do tego wpisu:przeprawa... ale to nie tędy droga...