Tym razem Ania stwierdziła, że dawno nie widziała takiej desperacji Marcina. Mimo że to co wyjęliśmy spod kamieni nie wyglądało w ogóle jak kesz, a raczej jakiś śmieć, Marcin z uporem to rozkręcił i wyjął logbooka. Niestety nie będziemy oryginalni, napiszemy podobnie jak poprzednicy. To jest wzorzec jak nie powinien wyglądać kesz. Mimo wielu innych możliwości ukrycia - niewielki szklany pojemnik zakopany przy studzience deszczowej. W środku zgniły logbook, bo pojemnik już dawno nie jest szczelny. Ponieważ do logbooka nie udało nam się wpisać, zamknęliśmy go w strunówce z napisem "Biohazard", od nas dodaliśmy kartkę z logbookiem tymczasowym i strunówką na niego. Straszne, jak piękno sanktuarium można zepsuć takim keszem. Pozdrowienia. Ania i Marcin