Logs Leśna Kaplica
50x
0x
7x
5x Galerij
2014-08-05 19:00
janwiec
(
149)
- Gevonden
Ojoj, co to była za wyprawa. Przyjechałem do dziewczyny, mieliśmy wybrać się na wycieczkę rowerową. Cóż... jej rower stał od niemal roku nieużywany i "zepsuty" - dziewczyna używała roweru mamy. Łańcuch naprawiłem. Niestety, był to jedyny góral, więc ja miałem go dosiąść, a dziewczyna miała jechać rowerem mamy - damką. Ale co z niziutkim siodełkiem? Nie dało się ruszyć. Wiem, wiem o czym myślicie. Oczywiście, że próbowaliśmy WD40. Były też młotki i inne narzędzia. Ani drgnie. Trudno, jechałem zgarbiony. Jakbym zsiadł i został zgarbiony, jak byłem na rowerze, gotowi byli byście pomyśleć, że się skradam. Dzielnie dojechaliśmy, tylko raz trzeba było zajmować się łańcuchem.
Miejsce i skrzynka naprawdę ładne. Szkoda, że nie było księdza, który mógłby wpuścić nas na wieżę. Było pusto i cicho, nie licząc zwierzyny, która musiała się gdzieś kryć pośród drzew. Klimatycznie i strasznie...
W drodze powrotnej zechciałem spróbować damki, bo plecy mnie już bolały od tamtego górala. Zdziwiłem się, jakie to to wygodne. Ale ale, burza się zbliża, trzeba się spieszyć. Zjechaliśmy z górki, fajnie było. No i to tyle wesołego... W góralu poszła dętka, był flak. 15 kilometrów do domu, wieczór, a ze wschodu ciemne chmury. I błyskawice. No cóż, biegniemy na zmianę. Po kilku kilometrach poczuliśmy z przerażeniem pierwsze krople. Na szczęście ostatnie. Po kontakcie z rodziną dziewczyny, jej tata po nas przyjechał, byliśmy już w połowie drogi. Ale druga połowa byłaby o wiele gorsza. Pewnie biegli byśmy w deszczu. Ostatnie 20 minut i tak było w ciemności, a na wsiach nie było latarni.
Dzięki autorowi za cudowną skrzynkę i dostarczenie niemałych emocji i ciekawej przygody :)