2009-10-02 00:00
tATO
(
4035)
- Gevonden
#1167 t<br />
Sam w to nie wierzę, ale jednak tak było…<br />
<br />
Jestem śpiochem. No może nie śpiochem, bo suma summarum śpię niewiele, ale jestem klasyczną sową: chodzę spać bardzo późno i wstaję najpóźniej jak się da. Ta reguła sprawdza się prawie w 100%. Prawie. Do hotelu w Gdyni dotarłem w środku nocy. Już wcześniej odpytałem Mushina czy coś ciekawego jest w okolicy. Podpowiedział mi tą skrzynkę, więc wydrukowałem sobie opisy i mapki, wymierzyłem, że jest to kilka kilometrów marszu. Gdyby nie to, że padało niemożebnie to może nawet ruszyłbym nocą, ale odpuściłem. Następnego dnia zamiast wyspać się stosowanie długo (a wyjątkowo nic mnie nie goniło) wstałem skoro świt, ubrałem się szybko i ruszyłem. Góra, dół, góra, dół. No piękna sprawa. Było po deszczu więc w kilku miejscach zaliczyłem akrobatyczne poślizgi. Pięknie. Później skrzynka – namierzanie kilka minut, a dalej wszystko dosyć oczywiste. Co wcale nie znaczy, że jakieś tam marne. Full respekt i miejscówka, zarówno jako piękne miejsce, ale i dobór lokalizacji kesza. Skrytka z serii tych pierwszoligowych. Cóż pozostaje mi więcej: podziękować, dać gwiazdę. No to czynię swoją powinność. Bo to jest właśnie taka skrzynka dla której sowy potrafią wstać wcześnie i tego nie żałują.<br />
<br />
A to, że nie wierzę, że zaliczyłem takiego parokilometrowego kesza przed śniadaniem to już inna bajka.<br />
Swoją drogą wydawało mi się wcześniej, że w tym Trójmieście keszy jest naćkane wszędzie. A tam tyle pięknych dział obrony wybrzeża i innych transzeji, a keszy niet (to znaczy niby 2 są, ale nie znalazłem).