Tym razem już spokojny wspólny podjazd pod skrzynkę, mimo wstępnych wątpliwości co do dojazdu, udało się zrobić drive-in. Podczas gdy Ania goniła juniora po dziurach, kesza wyczaił Sebastian, a Tatianie piekło próbowało pożreć aparat fotograficzny. No trade. Dzięki i pozdrawiamy. Ania i Marcin