Wpisy do logu Projekt PL: FINAŁ [Art_154] 103x 0x 32x 13x Galeria
2014-07-20 17:24 Czarodziej (4380) - Znaleziona
Koniec wieńczy dzieło. Wszyscy co mnie znają wiedzą, że w takim miejscu jak tutaj muszę napisać elaborat, długi niczym gruziński toast.
O pomyśle pojechania na PL pierwszy raz usłyszałem w czerwcu. Jeśli mam być szczery to jakoś nie wierzyłem w powodzenie tego planu. Czas mijał. Emerahl której niewiele wcześniej pokazałem opencaching silnie mnie zachęcała do wyjazdu. Byłem pełen obaw i niechęci wiedząc jak wymagający jest to projekt. W końcu takie legendy keszerskie wypowiadały się o nim z tajemniczym błyskiem w oku. W końcu się zgodziłem. Pierwszym sporym problemem okazało się zebranie ekipy. Ludzie albo pracują, albo wyjechali gdzieś indziej, albo nie chcą. Do auta mojego i Emerahl udało się zwerbować tylko mirtis. Drugie to Verdant i djdioda. Jechaliśmy na miejsce nastawieni na może 50% projektu. Nocleg namiotowy w znanych wszystkim Pawełkach. Dzień pierwszy. Tragedia. Mimo zrealizowania planu minimalnego na trasie pojawiło się sporo problemów. Od pierwszej (no może od drugiej, bo pierwsza to kościół) ujawniła się większość problemów wynikających z robienia projektu. Drogi, których nie ma, wszechobecne strumyki, podmokłe tereny, chaszcze. Bardzo szybko nauczyliśmy się, że chodzenie na azymut przy tych skrzynkach dalej niż na 100m wymaga poważnego zastanowienia się 5 razy. Drugiego dnia było już znacznie lepiej, wypoczęci zrealizowaliśmy cały plan robiąc dwa razy keszy więcej niż dnia poprzedniego. Nie ma to jak wyciągnie wniosków z poprzednich niepowodzeń. :> Dnia trzeciego zrozumieliśmy że jeśli utrzymamy nasze tempo to damy radę zrobić całość. Zmęczenie przestało się liczyć. Ważne były tylko kolejne kesze. Każdy kto trochę keszował wie o czym mówię. To uczucie gdy każdy znaleziony kesz dodaje Ci więcej siły zamiast je odbierać. Na tym uczuciu przejechaliśmy cały trzeci, czwarty i piąty dzień. I dotarliśmy w to miejsce. Z przygód jakich mieliśmy po drodze można napisać książkę. Zrobiliśmy ten projekt w grupie, która wzajemnie między sobą słabo się znała. Byliśmy bardziej studentami z jednej uczelni niż keszerami. Gdyby z miesiąc temu ktoś mi powiedział, że w takim składzie zrobię PLkę kazałbym puknąć mu się w głowię. No ale wbrew wszelkiemu rozsądkowi się udało.
Podczas naszych wojaży powstał nowy gatunek - krabo kleszczo muchy. Gryzło, latało i przypominało kleszcze. Jako że nie potrafiliśmy nazwać owego owada, taka nazwa funkcjonuje wśród nas. (Nie to nie komar... :P)
Dziękuję wszystkim za pięć dni tej świetnej zabawy.
Emerahl - za przekonanie mnie by jednak jechać, za profesjonalne prowadzenie Hondzi, Florence & the Machine i SDM, towarzystwo w robieniu keszy na mopach i podwózkę na Dworzec Główny.
Mirtis - za cudny namiot magazyn ( :> ), za kolejną wspaniałą przeżytą wspólnie przygodę, za wszystkie drzewa na które wlazłaś, krzaki które ze mną sforsowałaś i za OP3690 :)
djdioda - za wkład w postaci map, GPSów, orientacji w terenie i jeszcze upamiętnienie tego wszystkiego na bardzo profesjonalnych zdjęciach. Bez Ciebie by się nie udało.
Verdant - za pomysł przyjechania tutaj, zapięcie wszystkiego na ostatni guzik, zaplanowanie wszystkiego od początku do końca.
art_noise i Etna&Mars - za przygotowanie projektu i skrzynek i tego. Bez was powyższe podziękowania nie miałby sensu i te 5 cudnych dni mojego życia spędziłbym zupełnie inaczej. Szczególnie dziękuję za wszystkie kolejowe skrzynki na trasie projektu. Jako miłośnik kolei, każda z nich sprawiała mi ogromną radość (mam wrażenie, że w przeciwieństwie do reszty mojego teamu :P).
Dzięki takiemu projektowi po raz kolejny przypominam sobie w jak pięknym kraju żyjemy. Dzięki PLce jeszcze powiększyłem moją miłość do naszego kraju. Ogromny szacunek dla twórców PLki i wszystkich myślących mi podobnie.
PS. Emerahl i Mirtis: Dzięki za najbardziej specyficzny makaron z sosem jaki jadłem. I za batalię z mrówkami w kuchni w Pawełkach. Było cudnie. :)
Czarodzieje mogą wszystko.