Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

1280045 2014-05-27 18:00 Glauberyt (user activity193) - Znaleziona

Keszyk podjąłem w drodze do pracy na 18.30. Ponieważ skrytka (wprawdzie z daleka) widzi moją "firmę" i vice versa żal było ją tak zostawić. Przy okazji podzielę się moimi przemyśleniami w temacie. Otóż kilkanaście lat temu zrobiłem stosowne badania i zapisałem się w RCKiK jako potencjalny dawca szpiku. W swojej naiwności sądziłem wówczas, że natychmiast pojawi się kolejka chętnych! Czekam jeden miesiąc, drugi , trzeci i nic! Nie wzywają mnie na przeszczep! Ponieważ wówczas nie było jeszcze chyba Centralnego Rejestru Niespokrewnionych Potencjalnych Dawców Szpiku, poprosiłem ronję (jako absolutny autorytet w dziedzinie transplantologii) o sprawdzenie swoimi kanałami czy faktycznie zostałem zarejestrowany. Okazało się, że jestem w jakiejś warszawskiej bazie czy instytucie działającym pod kierunkiem jakiegoś profesora. Zdaje się, że wówczas aby znaleźć potencjalnego dawcę trzeba było czesać kilka baz danych. Równocześnie Wojtek oświecił mnie, że trafić na kandydata zgodnego dla mojego szpiku to tak jak wygrać w totka! Mogę zatem jeszcze sporo poczekać... i nie doczekać się nigdy! Nie muszę chyba wspominać, że wówczas żadnych potwierdzeń rejestracji ani certyfikatów dawcy nie wydawano. Czekając na kandydata postanowiłem podzielić się krwią a konkretnie, z uwagi na dość rzadką grupę, szczególnie pożądanym jej składnikiem to jest trombocytami "odsysanymi" za pomocą separatora komórkowego płytkowego w procesie trombaferezy. I tak latka mijają, ja mam za sobą ponad pięćdziesiąt sesji na separatorze a biorcy szpiku NIET! Powoli zbliżam się do pułapu wieku, który nie pozwoli mi na oddawanie czegokolwiek (poza drobną przysługą) ale nadzieję ciągle mam. Myślę, że warto mieć taką nadzieję tak długo jak tylko się da, pod warunkiem (zgodnie z tym co Wojtek pisał wcześniej) że oparta jest na świadomej i przemyślanej decyzji.

Dzięki za kesza! Pozdrawiam!