Wpisy do logu John Rambo 35x 0x 6x 4x Galeria
2014-05-17 19:00 Ryjek+ (2660) - Znaleziona
Sierżant Ryjek i sierżant anoriell dostali tajny rozkaz odbicia jeńców. Niestety przez ostatnie dwa dni i dwie noce ciągle padało w miejscu operacji, więc centrala wstrzymywała rozpoczęcie akcji.
Warto też na wstępie dodać, że miała to być 500-na akcja sierż. Ryjka - tutaj nie mogło być żadnej pomyłki :P
Kiedy tylko trochę się przejaśniło, para komandosów, wspomagana przez eksperymentalnie dołączone do akcji stworzenie również noszące imię Ryjek (na zdjęciu wyjaśnienie) pojawiła się na starcie.
Tutaj poziom wody nie był aż tak wysoki jak się spodziewali nasi bohaterowie. Pierwszy etap został podjęty przez sierż. Ryjka (tego większego), po czym nastąpiła dwukrotna weryfikacja sposobu odczytywania zaszyfrowanych współrzędnych - praktyka uczy, że warto to robić :)
Droga do następnego punktu poszła dość szybko, chociaż teren po deszczu był wybitnie podmokły, a komary nie dawały żyć. Tutaj sierżant anoriell pokazała co potrafi i kolejna informacja była w naszych rękach...
Kolejny etap zabrał nam dobre kilkanaście minut i kiedy już sierż. Ryjek zadzwonił po konsultacje do sierż. Maleski - sierż. anoriell wykrzyknęła - widzę "..."! Okazało się, że nawet bez kaloszy - stosując specjalną technikę poznaną u doktora Paj-Chi-Wo można podjąć ten etap :)
Następnie słuchając się rozkazów komandosi przemknęli do następnego punktu, gdzie wszystko poszło jak z płatka. Tutaj niestety nastąpiło błędne wyliczenie, ale po korekcie miejsce zostało zlokalizowane...
Ze względu na wysoki poziom wody niezbędne okazały się kalosze, które zostawiliśmy przy punkcie pierwszym. Tak więc w tył zwrot, a potem marsz w strumieniu przypadł sierżantowi Ryjkowi, jako specjaliście od takich instalacji i konstrukcji (jak spotkane na miejscu). Aby uprościć sobie życie - sierżant Ryjek postanowił iść dalej korytem rzeki - to był jednak błąd! Po kilku krokach okazało się, że kalosze są dość krótkie, a po jeszcze jednym kroku - zupełnie mimowolnie sierżant Ryjek zamoczył ubranie do pasa i jednocześnie zakosztował wyśmienitego smaku płynącej tutaj rzeki...
Finał to już przyjemność, chociaż marsz w chlupiących kaloszach nie należy do najmilszych. Muszę też od razu przyznać, że chyba najwięcej czasu zeszło naszym komandosom na "otwarcie" finałowej skrzyni - może to zmęczenie, może to zmoczenie, może deszcz, który już zaczął padać, a może dźwięki nadchodzącej burzy...
Tak czy inaczej udało się, a ja bez wahania przyznaję ocenę znakomitą, jak również zieloną gwiazdę! Bawiłem się wyśmienicie, nawet pomimo opisanego wodowania :)
Skrzynka na najwyższym poziomie - TFTC!