Maskotnik na chwilę stał się mobilną skrzynką
Historia jest taka: była ok. 19.45, wchodzę do sklepu. Kilka sekund, szybkie rozeznanie w sytuacji i nowym terenie - kesz znaleziony. A jako, że w opisie jest zaznaczone, że największa zabawa w tym, żeby personel nie dowiedział się o polowaniu - wyszedłem z keszem na zewnątrz. Przy parapecie dokonał się wpis
W tym momencie - szef z pracy dzwoni i zeszło nam na rozmowie ze 20 minut. Nie było mowy, żebym ze słuchawką ukrył kesza, więc musiałem przeczekać. Po rozmowie, sklep był zamknięty. I kesz trzymałem w ręce. Meh
Na jeden dzień Maskotnik zrobił wycieczkę od Włoch, gdzie dołączył do niego misiek koala, a kr&oacute;lik się osiedlił na stałe. Następnego dnia wr&oacute;ciła na miejsce :)<br />
A obsługa dowiedziała się o mnie dopiero jak za trzecim razem poszedłem (bo za dwoma poprzednimi nie zdołałem jakoś hasła zapamiętać :P)