Wpisy do logu Bunkrowe powitanie wiosny
8x
8x
3x
1x Galeria
2014-03-24 07:23
sebastian
(
4085)
- Uczestniczył w spotkaniu
Wszystko rozpoczęło się pewnej księżycowej nocy, kiedy usłyszałem o spotkaniu w moim ukochanym bunkrowym, mrocznym klimacie. Spojrzałem na mapę gdyńskich skrzynek i skusiłem się ekstremalnymi keszami oraz możliwością odwiedzenia Torpedowni na Babich Dołach :-)
Nie zastanawiałem długo nad wyprawą do Gdyni, zapragnąłem tam po prostu być.
W drodze na spotkanie odwiedziłem pierwsze wspaniałe miejsce - kesz “Zaklęta”, starannie, kunsztownie wykonaną skrzynkę, w niezwykle klimatycznym miejscu. Onieśmielony przybyłem do Gdyni, gdzie przywitała mnie organizatorka spotkania. Czas naglił, więc szybko ruszyliśmy przywitać tak zwanych “hardkorów” z Mazowsza - czyli ZalewHK i macgryver, oraz ich kierowcę wraz ze swoją z panią i pieskiem ;-)
Pierwsze wspólnie odwiedzone miejsce - “Łza Dla Cieniów Minionych” i już na początku wysoko postawiona poprzeczka
Kolejne odwiedzone, niezywkle ciekawe miejsce “Truppenmanschaftbunker” no i wreszcie : “Torpedowaffenplatz Hexengrund”. Było to dla mnie najtrudniejsze wyzwanie w życiu. Później hardkorowa wędrówka wąwozem do “letniej rezydencji LadyMoon” czyli na dalmierz wśród dziczy babidolskiego klifu.
Na miejscu czekało ognisko przygotowane przez Wiktora - dawnego znajomego Lady. Organizatorka stworzyła niezwykły, mroczny klimat spotkania, zapaliła świece, uraczyła gości gotycką muzyką
a gdy rozpadał się deszcz rozwiesiła plandekę jako dach,tak więc nikomu nawet kropla na głowę nie spadła.
Delektowałem się każdą chwilą. Rozmowy przy ognisku trwały do świtu.
Po chwili snu w czeluściach betonowej twierdzy, dzień przywitał nas piękną pogodą. LadyMoon uraczyła nas pyszną kawą. Kolejne chwile minęły na rozmowach o wspólnych pasjach. Nadszedł czas pożegnania. Chłopaki z Mazowsza ruszyli do domu. Łza zakręciła się w oku, bo było tak niesamowicie... Ostatnie chwile na dalmierzu i czas ruszyć. Po drodze podziwiałem przepiękne widoki na morze.
Gdy z LadyMoon wracaliśmy już na autobus - zdarzył się cud. Zatrzymał się obok nas samochód, ba, luksusowa fura i mili ludzie zaproponowali nam - brudnym, zmęczonym i obładowanym betami bunkrowcom, podwózkę do centrum Gdyni. Byliśmy w ciężkim szoku, uznając to za prawdziwy cud i radosne ukoronowanie eventu.
Dla mnie był to najlepszy, najwspanialszy event z 60, w których uczestniczyłem
Dziękuję i do zobaczenia na następnym, bunkrowo-mrocznym spotkaniu. Pozdrawiam.