Nie dość, że peszyły mnie rozbawione spojrzenia wcześniejszych znalazców, to jeszcze oczywiście poszukiwania poprowadziłam nie w tym kierunku, co trzeba i w efekcie na kesza natknął się Hern. Pocieszam się tylko myślą, że dobrze oceniłam miejsce ukrycia i gdybym poszła w prawo zamiast w lewo, szybko bym znalazła.