Wpisy do logu Morsy, pingwiny i foczki :) Po raz czwarty.
27x
33x
21x
2014-02-08 13:07
LadyMoon
(
5796)
- Uczestniczył w spotkaniu
Dla mnie ten event był podzielony na 4 etapy.
Pierwszy etap - plaża. Nim doszłam to już było po kąpieli i zastałam już tylko resztki morsów korzystających z sauny. No ale chwila pogawędki i wszyscy rozeszli się na obiad itp.
Etap drugi - droga keszowa na obiad, najpierw z Kosą vel Schronem, olgmarem i szago wspinaczka po drzewach, potem sami ze schronem najedliśmy się jak świnki i ociężałym krokiem poturlaliśmy się na afetr party do Sabatu.
Etap trzeci - Sabat - tu zaczęły sukcesywnie napływać całe stada keszerów, toteż zrobiło się wesoło. Najlepsze było to,że mieliśmy zarezerwowane najpierw 5 stołów, potem zamieniliśmy je na 3 stoły, które ustawiliśmy jednym rzędem jak na weselu ,po czym... w sumie nikt przy nich nie usiadł (nie licząc tych, co się wpisywali do mobilniaków/ownów itp.), wszyscy staliśmy i tak na stojąco padł pomysł przeniesienia się do domu pana J.
Etap czwarty - tu, jak to na domówkach zwykle bywa, wesoło, gwarnie i tłoczno, bo było nas chyba z 30 dusz. Wspólne rozmowy i szampański nastrój nie opuszczał chyba nikogo. Rozmowy ( w różnych konfiguracjach osobowych) odbywały się w sumie wszędzie - salon, kuchnia, schody, taras, ogród...
Niestety wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć i tak też było tym razem. Wybiła godzina 3 nad ranem i musiałam opuścić ten zacny przybytek.
Bardzo dziękuję za ciekawe i fajne spotkanie, możliwość poznania nowych twarzy z Pomorza i z Polski (znanych jedynie dotąd z nicków), spotkania starych znajomych, pogaduszki keszowe i nie tylko, i za całą tą magiczną atmosferę, jaka miała miejsce tego dnia i tej nocy.
Najlepsze jest to, że po powrocie do domu rano okazało się, że miałam przecież ze sobą aparat,a nie zrobiłam ani jednego zdjęcia...![]()
Szkoda też, że główny "winowajca" tegoż eventu się nie pojawił, no ale choroba, jak wiadomo,nie wybiera terminu.
Pozdrawiam ![]()