#1027 t<br />
Ostatnia tego dnia, już po drodze do Wołczkowa, gdzie nocowałem. Dotarłem na miejsce po ciemku. Jakaś młodzież w sile jednego samochodu okupowała miejsce, ale uznałem, że się nie poddam. Zacząłem łazić z latarką świecąc po wszystkim i po paru minutach uznali, że ten gość obładowany jakimiś kalkulatorami i lampami nie odjedzie. I pojechali. No to pyk.<br />
Na miejscu zgubiłem klucze, co dało mi szansę na ponowne odwiedziny z samego rana
Ciekawe co ja jeszcze zgubię na keszach
Na szczęście jak dotychczas wszystko (poza kujkami) udaje mi sie znajdować