Niestety.. po przybyciu na miejsce zastaliśmy koparkę z Panem nowym właścicielem terenu prywatnego, który czyścił okolicę ze wszystkiego co palne w ogromnym ognisku. Keszowe drzewo jeszcze stoi ale nie mieliśmy szans na sprawdzenie czy kesz jest jeszcze na miejscu. Pan nas uraczył historią o podziale i sprzedaży terenów lotniskowych i podkreślił prywatność miejsca. Byliśmy bez szans.