Terytorialnie rozległe keszerskie brykanie w towarzystwie ivonelli i rommyrafa.
Pominę wspaniałomyślnie milczeniem dziwne uwagi padające w drodze do tego kesza

Ivonella mogła po raz kolejny podziwiać dawno nie widziane pociągi (i to w ilości hurtowej). Rommyraf usilnie starał się żebyśmy z ivonellą straciły uzębienie w czasie jego szaleńczej jazdy po wądołach okolicznych. Ja zostałam zbesztana za nieznajomość nazewnictwa.
Miejsce naprawdę mocno magiczne. Gdyby nie ten kesz to nigdy bym tu nie trafiła - a ja lubię takie klimaty więc wielkie dzięki!