Dotarłam tu niosąc rower na plecach przez jakieś podmokłe trzciny. Bo oczywiście docerałam od d...strony pewnie...
Co za widoki ! Kręta Jeziorka płynąca wśród pól jest po prostu baśniowa!
Kesz...no nie wierzyłam, że w "takim" miejscu, aż wykonałam telefon do Ojca - Założyciela..Ten jednak potwierdził. A jak mam się tam dostać? Podobo trzeba sprytu..
No więc sprytnie wyczaiłam sobie dojście do kesza "na kościotrupa", czyli przeciskanie się przez szparę (po uprzednim "skompaktowaniu " ciała = pozbyciu się nadmiaru odzieży i wciagnięciu brzucha). W zasadzie w tej chwili jestem prawie pewna, że nikt oprócz mnie tej drogi nie jest w stanie pokonać
No więc 15 minut przeciskania się i złorzeczenia na zbyt szerokie biodra i za długie nogi zaoowocowało w końcu podęciem skrzynki. Ale trzeba było jeszcze wrócić.... I tu zaczeły się prawdziwe kłopoty...utknęłam z rękoma i głową na poziomie torów..i nie byłam w stanie wykonać ruchu w żądną stronę. Chwilę później okazało się jednak, ze jestem sprawna niczym Supermen - gdy poczułam lekkie drżenie torów w 15 sekund stałam już w bezpiecznym miejscu
.
Bardzo, bardzo dziękuję za tę przygodę. Za cudowne miejsce, za trudnosć zadania!
PS. "Właściwa" droga podobno jest gdzie indziej..Ale to chyba nie dla sprytnych, a dla pajaków?
Ostatnio edytowany 2013-12-29 14:33:05 przez użytkownika Werrona - w całości zmieniany 2 razy.