Hello,
Dawno temu zatrzymałem się zdziwiony, że na wiosce stoi jakaś rzeźba. W ten sposób poznałem historię miejsca. Kusiło przez moment, by założyć kesza, jednak do dyspozycji był tylko mikrus. Trudno, innym razem. A potem pojawił się kesz w znacznie ciekawszym rozmiarze. No i dzisiaj wypadło się do niego dobrać. Wcześniej starały się to zrobić zwierzaki, ale nie dały rady. Posiepały worek, nie robiąc keszowi krzywdy. Zabrałem dwa GK, odtworzyłem maskowanie, profilaktyczne dokładając grubsze kawałki o tej samej fakturze, co właściwe
Powinno spokojnie wytrzymać do wiosny lub następnego znalazcy. Trzeba przyznać, że Gniezno przyłożyło się do opisania lokalnych legend. Ładnie im to wyszło. Pzdr, Wojtek